wtorek, 9 stycznia 2018

Jaglany detoks - hit czy kit?

Gdyby ktoś powiedział mi, że wraz z nowym rokiem zacznę się zdrowo odżywiać, rzucę śmieciowe jedzenie i ograniczę moją ukochaną czekoladę, prawdopodobnie postukałabym się w głowę i powiedziała, że za nic w świecie nie zgodzę się na taką męczarnię! Żadnych diet w styczniu, żadnych diet w ogóle. A detoksów to tym bardziej nigdy nie zaakceptuję!

Ale w ostatnim czasie tego śmieciowego jedzenia było coraz więcej, kilogramów zamiast ubywać to przybywało, coraz częściej chodziłam zmęczona pomimo dużej ilości snu, a na półce cały czas leżały prawie nieruszone książki z serii "Jaglany detoks" i ochoczo zachęcały do zmienienia czegoś w nowym roku...



Żyjemy szybko, byle jak, w ciągłym stresie, a w naszej diecie coraz częściej dominuje wysoko przetworzone jedzenie. Toksyny zalegające w naszych jelitach, złe łączenie produktów, spożywanie ogromnych ilości masowo przetwarzanego jedzenia są najczęstszymi przyczynami chorób cywilizacyjnych i złego samopoczucia. Skoro lekarze uważają, że podobno organizm nie potrzebuje żadnego detoksu i sam się świetnie oczyszcza, to dlaczego coraz więcej młodych ludzi zapada na przeróżne schorzenia?

Główną ideą jaglanego detoksu jest przywrócenie równowagi kwasowo-zasadowej organizmu oraz spojrzenie na jedzenie od strony leczniczej. Kasza jaglana wydaje się być tutaj składnikiem idealnym - zawiera substancje mineralne, wapń, fosfor, potas, jest najlepszym źródłem żelaza ze wszystkich kasz, wspomaga procesy detoksykacyjne organizmu, oczyszcza jelita, pomaga w regulacji złego cholesterolu.
Oczywiście nie oznacza to, że przez cały okres przeprowadzania detoksu mamy spożywać tylko kaszę jaglaną. Co prawda jest ona głównym składnikiem większości posiłków, ale codzienne menu opiera się także na ogromnej ilości warzyw, roślin strączkowych, owoców oraz zdrowych tłuszczów.
Do przeprowadzenia takiej diety oczyszczającej wcale nie potrzeba wyszukanych i drogich produktów spożywczych. Sezonowe owoce i warzywa oraz kasze są dostępne w niemal każdym sklepie. Nikt nie każe Wam przygotowywać codziennie koszmarnie drogiej komosy ryżowej z batatami i popijać to koktajlami z owoców tropikalnych.

Uwaga! Dozwolone jest spożywanie mięsa takiego jak: ryby, dziczyzna, kurczak, indyk. Ja na te kilka dni detoksu całkowicie z niego zrezygnowałam, ponieważ to kupowane w supermarketach budzi wiele kontrowersji i nie jest dobrej jakości. Poza tym już od dawna chodzi mi po głowie przejście na wegetarianizm, chciałam przy okazji sprawdzić czy rzeczywiście da się żyć bez mięsa :)

No dobra, na wstępie przedstawiłam trochę teorii, ale jak to wyglądało u mnie w praktyce?

Początkowy plan był taki, żeby wytrzymać na detoksie cały tydzień. Ostatecznie postanowiłam zakończyć po 5 dniach. Dlaczego?
Wszystkie te ochy i achy na temat diety są w pełni uzasadnione i po części je potwierdzam - czuję się lekko i zdrowo, mam więcej energii, skóra też jakoś tak lepiej wygląda i wcale nie mam ochoty powrócić do starych nawyków. Co najważniejsze - w końcu udało mi się częściowo odzwyczaić od słodkiego smaku! Uwierzcie, w moim przypadku to wcale nie jest takie proste a cukier od zawsze był moim zmartwieniem.
Jest tylko jedna jedyna rzecz która najbardziej mi przeszkadzała - praktycznie cały czas chodziłam głodna. Nie wiem, czy taki był główny zamysł i tak ma być, czy może ja po prostu jadłam za małe porcje. W każdym razie po kilku dniach chodzenia po domu i narzekaniu wszystkim że jestem głodna i coś bym zjadła, stwierdziłam, że najwyższy czas zakończyć tą "jedzeniową kurację".
W związku z tym, że był to też lekki szok dla organizmu, postanowiłam nie przeciążać go przesadnie i ograniczyłam aktywność fizyczną do minimum. Pierwsze 3 dni były najgorsze - byłam lekko ospała, brakowało mi energii, ale później było już tylko lepiej... prawie idealnie, gdyby nie ten głód :)

Co jadłam? Poniżej zamieszczam przykładowy jadłospis:

Śn: Kasza jaglana z wiórkami kokosowymi, pomarańczą i granatem
2Śn: Omlet z papryką + kawałek wege pasztetu
Ob: Gulasz warzywny z cukinią, brukselką i pieczonymi batatami + kasza jaglana
Podw: Banan
Kol: Sałatka z pieczoną papryką, batatami i jajkiem na twardo + kromka jaglanego chlebka

Śn: Pudding jaglany z bananem i granatem
2Śn: Surówka z marchewki
Ob: Pomidory zapiekane z kaszą jaglaną i cukinią
Podw: Placki jaglane z jabłkiem
Kol: Burgery z buraka, kaszy jaglanej i cieciorki + rukola

Śn: Omlet z marchewką i brukselką
2Śn: Kawałek wege pasztetu + pomidorki koktajlowe
Ob: Zupa z czerwonej soczewicy na mleczku kokosowym + jaglany chlebek
Podw: Koktajl na mleczku kokosowym z nasionami chia, bananem, kiwi i granatem
Kol: Pieczone bataty z buraczkami i szpinakiem



Najważniejsze pytanie - czy warto? Tak, ale...
Pomimo, że dieta oparta jest na warzywach i kaszach, które relatywnie dość krótko się przygotowuje, trzeba się jednak trochę nagimnastykować, żeby przygotować odpowiednie posiłki. Ja zazwyczaj gotowałam od razu na 2 dni, mimo to i tak było to dosyć czasochłonne... No i to noszenie ze sobą pudełek z jedzeniem - no cóż, nie jestem do tego przyzwyczajona.
Zbyt duże wyrzeczenia na dłuższy okres nie działają. Odmawiając sobie wszystkiego prędzej czy później i tak rzucisz się na niezdrowe jedzenie. I prawdopodobnie na jednym takim "wyskoku" się nie skończy. Na dłuższą metę ciągłe myślenie o jedzeniu jest dla mnie strasznie męczące... Co i ile zjeść, o której godzinie, co powinnam a czego nie powinnam...

Mimo wszystko, uważam że taki kilkudniowy post będzie świetnym rozwiązaniem dla każdego! Jest to naprawdę dobry sposób na wprowadzenie zdrowych nawyków do codziennego życia. No i  organizm na pewno będzie Wam za to wdzięczny, przy okazji spróbujecie nowych rzeczy. Osobiście byłam zachwycona niektórymi przepisami, nie sądziłam że z kilku prostych produktów można przygotować takie pyszne dania!


Czy spróbuję jeszcze kiedyś jaglanego detoksu? Oczywiście! I to nie tylko z tego względu, że jest to teraz modne i wszyscy to robią. Zależy mi na zdrowym, sprawnym ciele, które ma mi służyć jeszcze przez wiele lat. W planach mam robienie sobie takiego postu kilka razy w roku, ale maksymalnie na 3-4 dni. Długotrwała głodówka wcale dobrze nie służy naszemu organizmowi, wręcz przeciwnie - może mu zaszkodzić.
Wam również to polecam! Jeśli już teraz nie zaczniecie dbać o swoje zdrowie, prawdopodobnie nie zrobicie tego nigdy i zawsze znajdziecie jakąś skuteczną wymówkę... A bo to brak czasu, pieniędzy, może od jutra, albo od poniedziałku... ale tego następnego... Prawda jest prosta i trochę brutalna... Ale jeśli nie teraz to kiedy? :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga

Instagram