
Lubię wracać do tamtych chwil. Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu dopiero teraz dostrzegam, jak bardzo (i jak szybko!) zmienia się moje życie. Jak konsekwentnie realizuję cele i coraz wyżej podnoszę sobie poprzeczkę. Że nie zrażam się i idę do przodu, pomimo, że coś jest dla mnie trudne, niewygodne i wymaga wyjścia poza strefę komfortu.
Dlatego nawet się nie zastanawiałam, kiedy trafiła się okazja na kolejne zimowe wyjście. Napędzana pragnieniem przeżycia tego jeszcze raz, bez zastanowienia spakowałam plecak i ruszyłam "ku przygodzie".
Początki zawsze są takie same - spacerek do schroniska, śmieszki na trasie oraz krótkie pogawędki ze spotykanymi po drodze turystami. Później mały odpoczynek w Murowańcu i ruszamy do góry. Tym razem postanowiliśmy się kierować w stronę Zielonej Doliny Gąsienicowej i od tamtej strony wdrapać się na Karb - jest to zdecydowanie mniej strome i bardziej bezpieczne podejście. Warunki były na tyle dobre, że aż do samego Karbu nie trzeba było zakładać raków.
Stojąc na przełęczy mamy już piękny widok na wznoszący się przed nami Kościelec. Z tej perspektywy góra ta wzbudza we mnie respekt. Można odnieść wrażenie, że do pokonania mamy pionową ścianę. To tylko pozory - co prawda podejście jest strome, ale nie ma tam żadnych elementów wspinaczkowych. Nie zmienia to jednak faktu, że zimą jest to szczyt tylko i wyłącznie dla doświadczonych osób, które mają obycie z ekspozycją i nie mają problemu w poruszaniu się po bardzo stromym terenie. No i podstawowy sprzęt zimowy (raki, czekan) w tym przypadku jest już niezbędny!
![]() |
Przełęcz Karb. Tuż przed atakiem szczytowym :) |
Dość szybko pokonujemy strome podejście i nabieramy wysokości. Poruszam się dość wolno i ostrożnie stawiam kroki. Nie trudno w takich miejscach o wypadek. Wystarczy chwila nieuwagi i można zlecieć w dół...
Im wyżej, tym coraz lepszy widok na Kasprowy, Tatry Zachodnie, Świnicę, Orlą Perć. Od strony północnej nadchodzą w naszą stronę chmury, dzięki czemu naszym oczom ukazuje się piękny podniebny spektakl. A na szczycie czeka na nas jeszcze jedna niespodzianka - tak zwane widmo Brockenu. Piękne zjawisko, w moim przypadku widziane dopiero drugi raz w życiu. Jestem szczęściarą, lepiej być nie mogło!


![]() |
Widmo Brockenu. |
A w tym wszystkim przyświeca mi myśl pewnego mądrego człowieka:
Pytanie, czy istnieje życie przed śmiercią, wydaje się nikogo nie interesować.Bo sztuką jest "nie umrzeć za życia"...